Gorzka w smaku,
czerwona i gęsta jak kisiel, zmieniła moje nogi w galaretę i przegrałem wyścig
w biegu na 100m.
-
Młoda, lecz złamana żalem kobieta stawiała powoli kroki na stromych stopniach. Drewno ustępowało cicho, poskrzypując. Ciało Niny odd...
-
Jabłka w ogródku przestały spadać. Dla mnie tak kończy się jesień. W nocy spałem lepiej, nie budziły mnie zielone, kwaśne główki uderzające ...
-
Przeczytałem książkę Eleny Ferrante, pt. Genialna przyjaciółka. W międzyczasie liznąłem trochę rad od Orhana Pamuka (Pisarz naiwny i se...
-
Nie dasz rady. Przestań próbować. Po co sobie to robisz? Masz na głowie dom, rodzinę, dziewczynę czy żonę lub dzieci, etat w biurze l...
-
https://pl.pinterest.com/pin/842806517735775551/ Szczyt głowy Kamila przypominał guzowaty kamień. Macał, pocierał go nerwowo, martwią...
poniedziałek, 30 marca 2020
niedziela, 29 marca 2020
Przeźrocza (fragm. antologii Jelenie na dachu)
Obok stołu warsztatowego zepsuta lodówka
zakrywała dziurę w ścianie garażu. Ojciec postawił ją z sąsiadem nad włazem
szamba. Nie było szansy, żeby kiedykolwiek ponownie spełniała swoją fabryczną
funkcję. Stała się nową szafką na sprzęty i narzędzia. Na śrubki, wkręty, nakładki
i tym podobne. I szybko rdzewiała.
Kiedyś
przez dziurę można było patrzeć do garażu i straszyć myszy na półkach ze
smarami i farbami. Kiedy stało się to niemożliwe naszymi ofiarami stały się
zielone i brązowe pająki z tłustymi odwłokami. Karmiliśmy je muchami złapanymi
w domu, lecz nie tymi znalezionymi na lepach, bo często były wysuszone i
zatrute. Nam chodziło zawsze o otumanione przejedzeniem z rozsypanego cukru,
rozlanego oleju na blatach czy ludzkiego potu na skórze. Wrzucane na sieć
walczyły, sprowadzając pająka i oboje lądowali w ciągu chwili w słoiku. Śniło
mi się kiedyś, że sam tak wpadam do słoika. Ręce kosmosu zakręciły nakrętkę, a
ja powoli dusiłem się ze strachu, bo właśnie z tym miałem umrzeć: ze strachem,
który nigdy nie znajdzie ujścia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)