sobota, 1 listopada 2014

Pająki tego świata.

Dziś będzie pitolenie o pitoleniu. I czytaniu.

Najpierw był bodziec. Według najprostszej teorii tworzenia opowieści, przede wszystkim trzeba zacząć od słowa. Kiedy piszę to w ten sposób, przychodzi mi do głowy oczywiście mitologia chrześcijańska, choć zawsze bardziej wolałem fragment o powstaniu światła. Ze słów nie ma opowieści, tylko z emocji. A światło budzi według mnie najbardziej pozytywne emocje. W przeciwieństwie na przykład do pająków, a już na pewno pająka w ciemności pod łóżkiem oraz dźwięku stukania ośmiu odnóży i szurania szczeciniastego odwłoku po drewnianej podłodze, Brrrr...

Opowieści jednak nie są utkane z samych tylko emocji. Dużą rolę odgrywają bodźce, zwłaszcza te zewnętrzne. Jeśli jednak czegoś nie rozumiem, to właśnie próby zdyskredytowania bodźców wewnętrznych, motywacji wynikających z własnych wyobrażeń. Bodziec to bodziec, powoduje emocje i reakcje. Dlatego szybko wyskakujemy z łóżka, by pobiec do włącznika światła szybciej, niż zrobił to Ali przed walką z Foremanem w siedemdziesiątym czwartym (Ali był naprawdę szybki). 

Ten pająk musi być naprawdę ogromny... Wyobrażamy sobie jak zielonkawy jad kapie z długich kłów na podłogę i wypala dziury w parkiecie. Drżącą ręką szukamy włącznika. Z powodu ciemności, niczego nie widzimy. Znowu słychać szuranie i stukanie. Jest, znalazłem - wreszcie! Przez chwilę wydawało się, że pomyliliśmy ściany, ale teraz, z nadzieją, że rachunek za prąd został uregulowany, naciskamy spoconą dłonią na włącznik. Gdy wreszcie światło zalewa pokój, odwracamy się, by spojrzeć w małe, czarne paciorkowate oczka, śledzące każdy nasz ruch spod łóżka. Przełykamy ślinę, ledwo spływa po zaciśniętym ze strachu gardle. Mamy pewność, że sprężyste odnóża są gotowe do skoku i ... nie ma żadnego pająka. Są tylko bodźce, emocje i reakcje. Takie pająki zresztą nie istnieją w naszej strefie klimatycznej. Prawda? I wtedy pająk atakuje najczęściej.

Ciekawe czy Ali bał się pająków? Z całą pewnością nie bał się Foremana :)


Moim bodźcem do utworzenia blogu i pisania na nim były trzy rozmowy i jedna panda.

Jedną rozmowę przeprowadziłem dawno temu z J., obecnie mieszkającą na południu Polski. Miała miejsce kilka lat temu, ale nadal pamiętam ile zmieniła w moim życiu. Druga z konwersacji dopadła mnie przypadkowo, gdy po pracy pojechałem odwiedzić kogoś z zakwasem na chleb. Chleba nie upiekliśmy, ale już samo towarzystwo spowodowało, że zacząłem się zastanawiać bardziej niż dotychczas nad tym, co robię, czego chcę. Trzecia rozmowa dotyczyła innego życia i innego mnie, ale wstrząsnęła wszystkim w co wierzyłem i czemu ufałem. Panda zaś stała się tematem przewodnim zdjęć opublikowanych na pewnym portalu społecznościowych przez człowieka, którego nie znam, ale wydaje mi się, że ma podobne podejście do niektórych tematów. Zdjęcia, które umieszcza na swoim koncie prowadzą mnie po ulicach absurdu, komizmu i intelektualnej rozrywki przez stymulowanie naprawdę ciekawych skojarzeń. 

Żywe pandy są chyba przerażające. Pan da pandzie bambusa, bo też zwierzaki wymierają. Tylko nie zjedz mojego fletu. To trzcina, do gry a nie do jedzenia!

Trudno, bodźce czasami płyną z różnych stron.

Chciałbym mieć czytelnika. Sam jestem czytelnikiem. uwielbiam czytać, tak samo mocno jak pisać. Nie twierdzę, że jestem dobry, w tym co robię. Twierdzę, że gdy siadam do pisania, to napiszę. Sądzę poza tym, że lubię czytać i pisać. Czytanie zmienia, zaś pisanie pozwala "ochłonąć" z przegrzania od nagromadzenia opowieści. Ponadto, tylko pisanie i czytanie przetrwało z tych wszystkich zajęć, których się podejmowałem, reszta zginęła pod ostrzałem braku czasu, sił i chęci.

Czytajcie to, co lubicie i przede wszystkim dlatego, że jeśli szukacie zmiany w życiu, trwalszej niż po przefarbowaniu włosów lub po zakupie nowego iPhone'a, to czytanie spełni taką rolę - zmieni Waszą perspektywę. Czytanie jest najlepszym bodźcem ku temu.

A od poziomu perspektywy zależy wiele, zwłaszcza w relacjach z ludźmi. Łatwiej na przykład zrozumieć ofiarę i agresora/
Czasami, świat staje na głowie; stajemy się ofiarami równie łatwo jak agresorami. Nie twierdzę, że ludzie są źli. Raczej twierdzę, że nie chcę tak myśleć. Tragedie jednak się zdarzają. Bądźmy na nie otwarci. Tej perspektywy uczy chociażby prosta czynność - czytanie. Rozrywka, gimnastyka umysłu i rozwój światopoglądu, a efekt? Literatura zbliża.

Czytanie kupuje dodatkowe chwile, których brakuje z poziomu doświadczeń, a więc z poziomu miejsca zamieszkania i posiadanego czasu. Nie wybieramy się przecież ciągle za granicę, by poznawać obce kultury lub po śniadaniu nie wsiadamy w wehikuł czasu, by powstrzymać Hitlera. 

Nawet jeśli jest nam dobrze z pewnym rodzajem myślenia, że świat (nasze życie) jest prostym, stabilnym zjawiskiem, to granica tego myślenia kończy się na odpowiedniej reakcji na bodźce, takie jak zdrada czy porzucenie lub tragedie związane z biedą, śmiercią, okaleczaniem.

Dorosłość to wychodzenie poza podwórko dzieciństwa, znajomego i ciepłego miejsca. To też odpowiedzialność za posiadane braki w zrozumienia dla otoczenia i ludzi, z którymi przyszło nam obcować blisko, emocjonalnie czy obojętnie, mijając na ulicy, gdy klęczą przed ekonomicznym wyzyskiem własnego państwa lub trudną sytuacją domową. Budząc się pewnego dnia na miejscu tych osób, doznamy szoku. To niemożliwe! A jednak. Pająk atakuje właśnie wtedy, gdy się tego nie spodziewamy. I ułatwiamy mu zadanie, zamykając oczy, przykładając dłonie do uszu lub do modlitwy.

Zastanawiasz się Czytelniku, czemu o tym piszę? Wszystko się zmienia. Tylko my sami jesteśmy stałym mianownikiem w naszych życiach. My z naszym zmysłem postrzegania rzeczywistości. Szeroka perspektywa uratuje nas przed złymi wyborami, ale jednocześnie uczy radzić sobie z nimi, gdy nastąpią niechciane konsekwencje. Nikt inny o to nie zadba lepiej niż my sami. Zamknąć się na różnorodność świata, to położyć się przed pająkiem.

Mieszkamy dziś w globalnej wiosce. Zamknięcie oczu i zasłonięcie uszu przed niechcianymi możliwościami nie spowoduje zatrzymanie się zmian, tych małych i dużych. Dodatkowo taka postawa determinuje dokonywanie wyborów w przyszłości. Na przykład tej przyszłości za pięć minut. Jutro. Za pięć lat. Takich o czyimś życiu lub śmierci.

Uwierz w siebie, powtarzam kreśląc proste uśmiechy w kratkach dni na kalendarzu. Uwierz w siebie, czytelniku. Czemu o tym piszę? Cały tekst jest o pitoleniu!?! 

Nie. 

Ten tekst jest procesem myślowym z opowieściami i bodźcami.

Ten tekst ma zwrócić Twoją uwagę.

Dodaję nowe opowieści.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz