sobota, 13 maja 2017

Ostatnie światło przed snem.

˚Someones at the Window:
https://pl.pinterest.com/pin/454230312405147650/



Dzień zagrzmiał, gdy nadeszła burza, a wraz z nią noszący się na czarno ludzie w kominiarkach. Ich długie cienie dopadły mnie wcześniej, nim zrobiły to gniewne, brzmiące sztucznie, krzyki. Nie czekali aż podniosę ręce. Nie zdążyłem dojeść kanapki, upadła obok mojej twarzy.
Pokój o czarnych ścianach, tylko krzesło żółte. Posadzili mnie skutego. Ten wysoki szepnął coś smutnemu. Chciałem skrócić wszystko do minimum, ale nie potrafiłem przejść obojętnie wobec wzroku tego drugiego. Jego oczy patrzyły na mnie z wyrazem obrzydzenia, jakby rozmawiał ze mną tysiące razy w tym właśnie pokoju. Nigdy wcześniej go nie widziałem. Czułem jak cień owijał się wokół żółtego krzesła. Milczący świadek w mojej sprawie.
- Czemu to zrobiłeś? - zapytał.
 Zacząłem od początku:
- W brzuchu matki było najlepiej. Był tylko jeden cień. Skąd cień, jeśli nie było światła, pytasz? Wtedy ono nie istniało. Mówili mi, że nie mogłem pamiętać, ale pamiętałem. Cień taki, taki jak widzę dziś w blasku dnia. Rzucałem go na ścianę brzucha, a kiedy próbowałem dotknąć, uciekał jak stado kruków. Potem urodził mnie świat, a ja ujrzałem ostanie światło przed snem, którym jest życie.
- Co? O czym ty mówisz?
- Nauczycielka patrzyła na mnie spojrzeniem dławiącym jak ości. Jej cień próbował mnie pochłonąć. Próbowałem tłumaczyć, że cień wszedł na plecy Maćka, pchnął go z okna. Wróciłem do klasy. Cień chciał ujrzeć światło w moich rękach. Ogień skoczył pod sufit. Szyba zalśniła czerwonym blaskiem, biały plastik spadał do stóp. Krzyczeli, żebym się odwrócił i uciekał, lecz ja siedziałem na krześle, wpatrzony w czarny dym, a w nim w uśmiechnięty cień. 
- Słuchaj…
- Chlusnęła wrażliwa woda. Komórki cienia zakwitły w syczących kałużach, zakwitły jak ostanie światło przed snem.
- Przestań opowiadać bzdury! Czemu to zrobiłeś?!
- Czarne włosy zasłoniły spokojne orzechowe oczy, lecz widziałem w nich blask dogasającego życia, gdy cień usiadł na jej piersi i pocałował, zapadając się w pełnych ustach. Noc zabrała kolory, śmierć ostatnie światło przed snem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz