Widzę, jak pisze, złości się na własne
słowa,
mnie kartkę i pojmuje, że nic z tego,
widzę,
jak bierze się za bary z własnym
przemijaniem,
płacze i niczego nie rozumie. Podzielam
jego wściekłość,
bezsilność zaciśniętej pięści, która nie
znajdzie już przeciwnika,
zgodę na nią i wreszcie spokój.
Łukasz Orbitowski, Nadchodzi
Próbuję zapanować nad swoją ciszą. Życie to przygoda. Ruch to życie.
Czasami na morzu panuje cisza, a ja żegluję z
wątpliwościami, czy port istnieje, czy to mój port. Z jakiegoś powodu nie
dopuszczam do siebie myśli, że płynę dla samego ruchu, dla wypełnienia reguł
życia, z których najważniejszą jest zasada podążania: jeśli żyjesz, od
dreptania w miejscu po taniec, od popychania do oporu jesteś w nieustannym
ruchu. Zamień dwie literki: „ż” i „d” i pojawi się duch podążania – pożądanie.
Idziesz za czymś lub za kimś, lecz przede wszystkim pojawia się pożądanie
niezakłóconego żeglowania i żeby cisza nie skończyła się na skałach.
https://pl.pinterest.com/pin/19421842123561538/ |
Próbuję zapanować nas swoją pasją. Obrazując, siadam i
piszę. Nawet, gdy jedyną brzmiącą we mnie nutą jest nuta opuszczenia ważnych
fragmentów mojej osobistej opowieści. Na plakacie na ścianie narysowany
człowiek siedzi przy stole, naprawia sieć, w oddali horyzont wypluwa z
granatowego morza ciemne chmury. Doświadczony żeglarz nie wypływa w sztorm. Siedzi
w bezpiecznym porcie, śpiewa szanty i salwuje się śmiechem dopóki nie ucichną
gromy. Czasami burza zastanie go na morzu, żeglarz zwija w sobie strach w
supełek, owija go na świadomości, że port istnieje, jego port i tam płynie i
może dopłynie? Każdy ruch na łodzi targanej wysokimi falami, między burtami
przecinanymi przez błyskawice służy pasji.
Cisza mniejsza i cisza większa, w pierwszej jestem ja,
rozpostarte ręce zamiast skrzydeł i lecę w dół, nieskończenie w dół, w drugiej
dokonuję przemiany, lecę do góry, bez grawitacji, bez pośpiechu ku gwiazdom i
spełnieniu.
|
Próbuję zapanować nad drzazgą w sercu; wyrosła zamiast
korzeni. Jest coś strasznego w korzeniach tożsamości. Skąd wyrosłeś, tam
wrócisz. A gdy wędrujesz? Dom Twój, gdzie Serce Twoje. A gdy zostawiasz po
kawałku serca w innych ludziach? Odrywają się wraz z nim, a Ty podążasz dalej i
pożądasz wypełnienia miejsc po opustoszałych kawałkach serca. A największym
jest brak początku sprzed narodzin. To właśnie dziedzictwo osoby bez
zakotwiczenia się w ludziach i ich życiach, w przeszłych pokoleniach przodków nabrzmiewa i
rodzi osamotnienie. Ten port nie istnieje; jest tylko próba zapanowania nad
własnym tworzeniem wszystkiego z niczego.
Kiedy życie przestanie być przygodą, ruch będzie tylko kierunkowy i bezcelowy.
Lepiej pisać niż wcale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz